Podania i legendy
Starzec zapalający świeczki.
Na północ od Strzyżewa wznosi się niski pagórek, porośnięty sosnami. U stóp wzgórza, z pod korzeni wypływa kilka potoczków, które spływają do pobliskiego strumyka. Nad nimi stał niegdyś młyn, którego ślady można jeszcze dziś zauważyć. Niedaleko znaleziono w torfie nad brzegiem strumyka szkielet ludzki.
W noc wigilijną ma się tam pojawiać widmo starca, które zapala świeczki i stawia je na wierzchołkach sosen. Potem znów je gasi i znika.
Dębia góra.
Na łąkach strzyżewskich tuż przy Obrze, zwanych Pławiem, wznosi się wśród bagien owalny wzgórek, zwany Dębią Górą, od dębów, które do niedawna tam rosły. Obecnie ich tam już nie ma. Nowo postawiony krzyż na polach strzyżewskich, a poświęcony w dniu 16.10.1938r., jest zrobiony z jednego z tych dębów.
Podanie głosi, że ten wzgórek przypłynął na to miejsce podczas potopu. Wzgórek ten jest mieszkaniem krasnoludków, które ukazują się w porze południowej z czerwonymi czapkami na głowie. Wiosną rośnie tam niezliczona moc pierwiosnków.
Odzwyczaił się przeklinać.
Z karczmy wracał podchmielony gospodarz. Przechodził obok młyna w Strzyżewie, gdzie straszy. Gospodarz wykrzykiwał po drodze i szydził ze strachu. W tym coś ciężkiego uwiesiło się mu na plecy. Począł kląć i wyzywać na wszelkie sposoby, ale ten ciężar na plecach stawał się coraz cięższy, im więcej przeklinał. Zmęczony padł na ziemię i począł się ze strachu gorąco modlić. Wtenczas ciężar spadł z niego. Od tego czasu gospodarz wystrzegał się klątwy i nigdy już nie używał żadnych przekleństw.
Młyn.
W północnej części wsi Strzyżewo, nad potokiem i wpół zarosłym stawem znajduje się samotny młyn wodny. Okrywające go cienie wysokich drzew, a przede wszystkim wiekowe lipy i jednostajny szmer spadającej wody nadaje temu miejscu tajemniczy urok. Jest to miejscem strachów, a wierzący w nie, z lękiem przechodzi tam w nocnej porze. Tam ukazuje się oparta o poręcz mostu postać człowieka bez głowy, który rozwiewa się przed widzem. Po stawie toczy się obręcz. To znów jakieś widmo ogniste wypada z młyna i goni.
Zagroda Schmidta.
Jednym z najstarszych gospodarstw osadników niemieckich jest zagroda Schmidta R. Wysokie świerki rosnące wokoło zabudowań wywierają ponure wrażenie. Mieszkańcy wioski są przekonani, że tam straszyło. Jeden z nich opowiada: Za jego młodych lat zebrało się kilku chłopaków, między nimi i on, by się przekonać, czy rzeczywiście tam straszy. Siedząc na ławce, czekali późno w noc. Noc była cicha, księżyc jasno świecił. Około północy usłyszeli jeżdżenie po podwórzu i tłuczenie młotkiem cegieł na dachu w taki sposób, jak robi murarz. Chłopcy poszli do wrót i patrzeli przez szpary, lecz na podwórzu nie ujrzeli nikogo, pomimo że jeżdżenie taczką i stukanie cegieł nie ustało. W tym, z przeciwnej strony, coś silnie uderzyło we wrota. Wszyscy tak się przestraszyli, że uciekli.
Innym razem zebrało się na tej samej ławce kilku chłopaków na pogawędkę wieczorną. Od strony cmentarza powstał silny wicher, i z szumem przeleciało coś czarnego nad nimi i zagrodą Schmidta. Drzewa rosnące w pobliżu gięły się od wichury aż do ziemi.
W bramie tej zagrody ma się zjawiać o północy widmo człowieka, otulone w kożuch barani. Z przeciwnej strony przez drogę do zagrody widziano przechodzącego karła z szerokim kapeluszem na głowie.
Opowiadają, że w tym gospodarstwie był na łaskawym chlebie jakiś człowiek, który sypiał na ściółce leśnej w podwórzu i tam zmarł i to właśnie on straszy.
Kot na cmentarnym płocie.
Na cmentarzu ewangelickim w Strzyżewie ma się pojawiać kot, który straszy ludzi. Miejscowy gospodarz opowiada: Za jego młodych lat, w wieczornych godzinach, na słupie cmentarnego płotu, siadywał biały kot. Pewnego razu chłopak przechodząc tamtędy strącił kota kijem. Kot w tej chwili znikł. Chłopak słyszał tylko, jakby pusty garnek upadł na ziemię. Na drugi dzień, kot ów, o tej samej porze siedział na słupie naprzeciw mieszkania chłopaka odległego od cmentarza o jakie pół kilometra.
Dał mu spokój z obawy, żeby kot nie przybył jeszcze bliżej. Gospodarz twierdzi, że była to dusza niemiecka zaklęta w kota, gdyż zwykły kot nie siada wieczorem na słupie.
Inni mieli podobno widzieć kota czarnego z ognistymi oczyma, który przechadzał się po cmentarnym płocie.
Słupy ogniste.
W południowej części Strzyżewa, między wsią a rzeką Obrą, mniej więcej od mostu do cegielni, można zauważyć wśród łanów zbóż wyraźnie odcinającą się smugę, gdzie zboże ma nędzny wygląd. Stróż nocny, który żył około roku 1860 opowiadał, że jednej nocy, podczas swego stróżowania, widział na tym miejscu, goniące się słupy ogniste. Od tego czasu roślinność tam rośnie marnie.